NOTKA POD ROZDZIAŁEM
+Kiedy dochodzi do spotkania z Harry'm możecie włączyć Zara Larsson - Bad boys, żeby wczuć się w klimat, haha.
(Oops, przepraszam za spojlowanie!)
Suzie rozgadała się o tym, jak u niej, chociaż wcale się o to nie zapytałam. Wydawało mi się, że minęła wieczność zanim skończyła mówić o pewnym 'słodkim chłopaku' którego poznała na imprezie. Słyszałam 5/10 jej długiej wypowiedzi, bo byłam zbyt zaabsorbowana rozglądaniem się dookoła w poszukiwaniu Harry'ego. W drodze do domu robiłam to samo. Stojąc już przy drzwiach mojego mieszkania, wyjęłam z kieszeni klucz i przekręciłam go w zamku. Znajomy szczęk oznajmił mi, już otworzyłam. Za pierwszym razem, co mnie trochę zaskoczyło. Zwykle kręciłam kluczem nie w tą stronę co trzeba. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Nie wiem nawet co w danej chwili leciało, byłam zbyt pochłonięta myśleniem. W końcu Harry złożył mi wizytę w pracy i powiedział, że to wszystko było żartem. I w tym momencie rodzi się pytanie: czy mogę wierzyć komuś niezrównoważonemu psychicznie? Nawet nie zauważyłam, kiedy za oknem zrobiła się szarówka. W tym samym momencie przypomniałam sobie o tym, że jutro wraca Dean. Postanowiłam upiec jego ulubione czekoladowe ciasto. Wyłączyła telewizor i ruszyłam w kierunku kuchni. Po kilki minutach szperania po szafkach wyciągnęłam z nich miskę, łyżkę do mieszania ciasta, foremkę i oczywiście składniki potrzebne do tego deseru. Kiedy już powoli zaczynałam pracę dotarło do mnie, że nie mam najistotniejszego składnika- czekolady. Puknęłam się otwartą dłonią w czoło i zaraz tego pożałowałam, bo przed chwilą przesiewałam mąkę. Szybko poszłam umyć twarz i wyszłam z mieszkania do sklepu. W sobotni wieczór sklep otwarty był do 21, a zegarek wskazywał 20:40. Mam szczęście, pomyślałam. Weszłam do mini-marketu, chwyciłam czekolady będące w dobrze znanym mi miejscu i podeszłam do kasy. Po krótkiej wymianie "dzień dobry" z kasjerką usłyszałam kolejny znajomy dźwięk, który wydawała kasa, kiedy skanowała kod produktu. Zapłaciłam i wyszłam. Szłam powoli, chyba pozbyłam się paranoi, że za każdym rogiem może na mnie czyhać Harry. Kątem oka mogłam zobaczyć jak jedna z ulicznych lamp zaczyna mrugać. Spojrzałam za siebie, na tą lampę i po chwili zgasła całkiem, nie wydawało mi się, żeby znów zaczęła świecić. Miałam ochotę wzruszyć beznamiętnie ramionami, odwróciłam się z powrotem w kierunku mojego bloku.
-Czekolada tuczy.- przede mną wyrósł szanowny pan Styles. Czemu mnie to nie zaskoczyło? Mimo to, podskoczyłam z wrażenia na dźwięk jego głosu.
-Normalny jesteś!?- pytanie retoryczne. Wszyscy znamy na nie odpowiedź. Ruszyłam szybko przed siebie, ledwo odrywałam nogi od podłoża, nie chciałam biec, ale chciałam jak najszybciej go zgubić. Nie podziałało. Ruszył truchtem za mną, a gdy już mnie dogonił zaczął iść normalnie. Jeden jego krok był jak dwa moje, tym oto sposobem z trudem dorównywałam mu tempa.
-Boisz się?- spytał. Czy się bałam? Oczywiście. Szłam prawie ramię w ramię z mordercą. Ciszę z mojej strony musiał uznać za odpowiedź.- Oglądałaś wiadomości.
-Tak.- odpowiedziałam zwięźle, nie zwalniając.
-Nie powinnaś im wierzyć.
Prychnęłam.
-Dlaczego?
-A dlaczego miałabyś uwierzyć w te brednie? Nie wszystko co mówią w telewizji jest prawdą, oni mówią to, co im odpowiada.
-A ty nie mówisz tego, co ci odpowiada?
-Masz mnie.
Uśmiechnął się lekko. O co temu człowiekowi chodzi? Raz jest dla mnie wredny, innym razem mnie przeraża a teraz nagle zachciało mu się żartów. Miałam ochotę znaleźć się jak najdalej od niego.
-Czemu za mną idziesz?
-A czemu nie?
-Bo przyszedłeś wcześniej do mnie do pracy i powiedziałeś, że twoje przeprosiny były żartem?
Naszą wymianę pytań przerwał głośny dźwięk telefonu Harry'ego. Zmieszał się, i zdenerwowany wyciągnął urządzenie ze swojej kieszeni spodni. Mimowolnie zerknęłam na jego ekran. Dzwonił niejaki Zayn. Nie słyszałam co mówi kontaktując się z Harrym, ale musiało to być coś ważnego. Mina chłopaka zrzedła i zwolnił. Po chwili się rozłączył, nie mówiąc nawet słowa.
-Nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebym cię teraz opuścił?- skierował się do mnie.
-Nie, tak właściwie, to będzie mi na rękę.- zdecydowałam się na szczerość. Niestety, ciemnowłosy uznał to za żart.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w przeciwnym kierunku niż ja.
-Do zobaczenia!- krzyknął na odchodne.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i chwilę po tym byłam pod blokiem.
Wieczór zakończyłam pierwszą lepszą książką z mojej niewielkiej kolekcji znajdującej się koło szafeczki nocnej. Będąc szczera, nie przepadałam za literaturą, ale nie widziałam żadnej lepszej opcji na zabicie czasu.
Myśli o psychopacie który mnie prześladuje nie chciały odejść. Bałam się, bałam się bardziej niż kiedykolwiek. To wszystko zaszło zdecydowanie za daleko, może i z początku brałam to jako czystą zabawę, lecz teraz uświadomiłam sobie, że jestem jak pionek w jego popieprzonej grze.
Nie dałam rady zapomnieć tego od tak, ze świadomością iż to nieuniknione, że to nie był ostatni raz kiedy się spotkaliśmy. Od dzisiejszego zdarzenia bez przerwy chodziły po mnie myśli o przeprowadzce.
Gdziekolwiek. Oddałabym tak wiele, by móc nie być w jego zasięgu już więcej.
Chociaż nie, może to pochopna decyzja. Może wystarczy, że go trochę postraszę glinami czy coś, a pokusa że naprawdę mogłabym zgłosić sprawę na policję i pewnie byłoby po niej, prawie wygrywała.
Lub plan B, jeżeli w ogóle istniał plan A. Tym drugim planem, było kilka dni w domu rodzinnym. Brzmi tak banalnie, a ten pomysł nie przyszedł mi do głowy nigdy wcześniej.
Dziwię się że to mówię, ale stęskniłam się za rodzicami, za tamtym środowiskiem. A plusem było to, że Harry Styles na pewno nie będzie chciał przejeżdżać około czterystu kilometrów dla ledwo poznanej dziewczyny, i po prostu zapomni. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
---
Hejka!
No więc tak, strasznie przepraszamy za króciutki rozdział i za to że tyle czekałyście, ale wiecie, wakacje, wyjazdy, a mi (Alex) właśnie zaczął się rok szkolny, dokładniej od wczoraj, więc myślę że okażecie wyrozumiałość.
Mamy nadzieję że nie zawiodłyśmy Was rozdziałem i jesteście w miarę zadowoleni, i w ogóle, no i czekamy na Wasze opinie w komentarzach!
Są dla nas OGROMNIE ważne. Dla Was to tylko chwilka, a dla nas wielka motywacja i ogólnie to daje nam radość, że komuś tam podobają się nasze ''wypociny''(lmao)
Oczywiście uzasadniona krytyka i rady też są najmilej widziane:)
Aha, jest jeszcze jedna sprawa. Prosiłybyśmy Was o podpisywanie się jeżeli dodajecie komentarze anonimowe, na przykład imieniem lub userem z Twittera jeżeli ktoś posiada, a jeżeli macie konto na google lub bloggerze czy coś to najprościej dodać komentarz właśnie z tego konta.
No i cóż, to chyba na tyle.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAMY ZA UM, 15 KOMENTARZY!
Enjoy x
Jeju, jak fajny. Czekam na kolejnego rozdziała :3
OdpowiedzUsuńhttp://sometimes-we-forget-who-we-are.blogspot.com/
http://destroyer-zayn-malik.blogspot.com/
Fajniutki ;)
OdpowiedzUsuńOpłacało się czekać :)
OdpowiedzUsuńFajne na serio piszesz długie rozdziały co jest sumepr nie moge się doczekać next <3 ~Kin Ga
OdpowiedzUsuńCudoooo ! *o* next prosze
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next :) pati
OdpowiedzUsuńCudne next prosze ! <3
OdpowiedzUsuńAle fajny ! Podziwiam waszą kreatywność i dobór słów! Kocham ♥
OdpowiedzUsuńJedyne co mi przychodzi do głowy jako krytyka to to, że jest trochę krótkie. Ale poza tym bardzo mi się podoba i podziwiam was za gotowość i za cały ten poświęcony temu czas. Strasznie wam za to dziękuję ♥
OdpowiedzUsuń