środa, 2 lipca 2014

Chapter 2

Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę plaży. Suzie miała na mnie tam czekać. Moje brązowe włosy, które wcześniej potraktowałam lokówką, lekko podskakiwały podczas mojego spaceru do celu. Z racji tego, że miało to być przyjęcie karnawałowe, postanowiłam się przebrać. Wybrałam zeszłoroczny strój Batmana w damskiej wersji. Czarna maska w okolicach moich oczu pasowała idealnie. Sukienka z czarnego, skóro podobnego materiału była trochę za ciasna. Sięgała ledwo do polowy ud. Na wysokości bioder znajdował się żółty, gruby, materiałowy pas, a na piersiach znajdował się znak Batmana w tym samym kolorze. Na szczęście czarne, długie (bo aż za kolana) buty były wygodne. Na moje plecy lekko opadała czarna peleryna.
Dotarłam na miejsce. Starałam się wypatrzeć Suz, która pewnie znajdowała się gdzieś w tym tłumie studentów i starszych licealistów. Z niewidocznego dla mnie źródła płynęła (a raczej dudniła) nowoczesna muzyka. Po spojrzeniu na większą część tłumu wydedukowałam, że nikt nie był przebrany. Pięknie, pomyślałam. Zaledwie chwilę później zaczęłam przyciągać spojrzenia bawiących się ludzi. Jedne były pełne zażenowania, inne rozbawienia. W niektórych można było nawet wychwycić współczucie. No bo co ja sobie myślałam? Że to przyjęcie dla trzeciej klasy podstawowej?  Chociaż nie jestem pewna, czy wtedy jeszcze się przebierali. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię i walnąć otwartą dłonią w czoło. Może nawet jednocześnie. Na przeciw mnie, stała scena. Moją uwagę przykuł śpiewający na niej brunet. Ale nie dla tego,  że mi się spodobał. Po prostu jego głos można było uznać za hm,.. niesamowity, nadzwyczajny. Po za tym, masz chłopaka, upomniał mnie głos w mojej głowie. Poczułam na sobie jego wzrok. Wpatrywał się we mnie, zresztą jak wszyscy. Postanowiłam pójść do mini-baru i utopić swoje zażenowanie i poczucie kompletnej kompromitacji w kilku szklaneczkach Jack'a. Przeszło mi, miałam ochotę się bawić. Ciepło rozchodzące się po moim ciele, spowodowane wypitym trunkiem, było nad wyraz przyjemne. Musiałam do toalety. Po drodze spojrzałam na scenę, teraz piosenki wykonywał ktoś inny. Miałam uporczywe wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zobaczyłam lokatego chłopaka, który wcześniej przykuł moją uwagę swoim głosem, stojącego sztywno pośród tłumu. Nie zawracając sobie tym głowy, weszłam do pomieszczenia sanitarnego oznaczonego kółeczkiem i już od wejścia uderzyła mnie fala smrodu. Myślałam, że się uduszę. Będąc w kabinie i próbując się załatwić w pozycji "na Małysza" starałam się wstrzymywać oddech na tak długo, jak to tylko możliwe. Co ci ludzie jedli?, pomyślałam. Umyłam ręce i wyszłam. Wykonałam może z pięć kroków, kiedy uczucie bycia obserwowanym powróciło. Zaczęłam się rozglądać wokół siebie. Odwróciłam się i tuż przede mną, w odległości kilku centymetrów stał brunet ze sceny. Odskoczyłam od niego jak oparzona. Musiało go to rozbawić, bo zaczął się śmiać.
-Co cię tak bawi? Jesteś nienormalny!- wykrzyknęłam, tym samym przyciągając uwagę kilku osób, którzy stali blisko nas.
-Wszyscy mi to próbują wmówić.- odrzekł zamyślony. Spojrzał na mnie wracając do rzeczywistości.- Obserwowałem cię cały czas. Pewnie to czułaś... Prawda? A tak na marginesie, w tej damskiej toalecie to strasznie śmierdzi!- ON POSZEDŁ ZA MNĄ DO TOALETY! Zaczęłam się bać. Cały alkohol, który do tej pory krążył w moich żyłach nagle wyparował. Zmniejszył odległość między nami. Chciałam uciekać, ale byłam sparaliżowana. Patrzył na mnie przenikliwymi, zielonymi oczami, w których żarzyło się szaleństwo.
-Jesteś chory psychicznie, czy jak?! Zostaw mnie w spokoju!- wykrzyknęłam mu prosto w twarz i moje nogi wreszcie były zdolne do wykonywania moich rozkazów. Szybko się odwróciłam i zaczęłam uciekać. Nie widziałam gdzie biegnę, przeciskałam się przez tłum spoconych, pijanych ludzi. Niektórych nawet przewróciłam, ale nie dbałam o to. Chciałam znaleźć się jak najdalej od tego psychopaty. Niestety obrałam zły kierunek, moim oczom ukazało się morze, zamiast upragnionej przeze mnie w tej chwili asfaltowej drogi. Zmęczona zaczęłam dyszeć. Moje uszy wychwyciły śmiech i klaskanie dochodzące gdzieś z bliska
-A na początku myślałem, że chciałaś uciec! Najwyraźniej się myliłem, chciałaś po prostu więcej prywatności. Może jednak przydałaby ci się mapa i kompas następnym razem, jak będziesz chciała skądś zwiać? Tak, zapisz to sobie gdzieś.- powiedział ktoś drwiącym głosem, który od razu rozpoznałam. Zaczęłam czuć się jak w kiepskim horrorze o uciekinierach ze szpitala psychiatrycznego. Starałam się wychwycić, czy nie ma ze sobą żadnej broni. Nie miał. A może była schowana?
-Czego ode mnie chcesz?- głos zaczął mi drżeć. Nie wiedziałam co mam robić.
-Nie, nie, nie, pytanie powinno raczej brzmieć... "Czego ode mnie chcesz, ty psychopato?".- ostatnią część zdania starał się powiedzieć damskim głosem, podwyższając swój własny. Nie udało mu się to. Nagle znalazł się tuż obok mnie, nie pamiętam żeby się ruszał z miejsca, gdzie stał przed chwilą. Złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisnął. Zaczęłam krzyczeć zagłuszając dźwięki uderzających fal o piasek.
-To boli, przestań!- rozpaczliwie próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Na próżno, był zbyt silny. Chwilę później, tak jakby dotarło do niego to, co robi puścił mnie gwałtownie. Wykorzystałam sytuację i znów wszczęłam ucieczkę. Tym razem w dobrym kierunku.
Biegłam ile sił w nogach, potykając się po drodze. Korciło mnie, by odwrócić się i sprawdzić, czy chłopak nadal znajdował się na polu widzenia. I pomyśleć, że mogłam teraz leżeć przed telewizorem mając maraton filmowy, chociaż prawdopodobnie już dawno spałabym, tak jak za każdym razem.
To była wina Suzie. Ona mnie na to namówiła na przyjście, a później jeszcze wystawiła. Założę się, że nawet nie zorientowała się że stamtąd zniknęłam. Ale cóż, zawsze taka była. Nie mam zamiaru wybaczyć jej tak szybko.
 Wiem, że zależało jej na tym, bym się tam zjawiła, ale co z tego, jeżeli właśnie mogłabym zostać porwana lub co gorsze, ofiarą jakiegoś gwałtu. Myśli zniknęły z mojej głowy tak szybko jak pojawiły się, nie chciałam o czymś takim myśleć, lecz cały czas miałam w głowie ohydny obraz wspomnianej sytuacji.
Poczułam wielką ulgę na sercu, dostrzegając skrawek normalnej drogi. Nie miałam pojęcia, gdzie tak właściwie jestem, ale lepsze to od błądzenia po lesie, gdzie wszystko wydaje się być takie same.
Przekraczając próg ulicy, usłyszałam odgłos mojego dzwonka. Dobrze wiedziałam kto próbował nawiązać ze mną kontakt.
-Faith, no nareszcie! Martwiłam się, dlaczego nie odbierałaś? Gdzie jesteś? -usłyszałam piskliwy głosik Suz.
Miałam ochotę rzucić telefonem w drogę, dosłownie. Rozmowa z nią była ostatnią rzeczą którą teraz miałam ochotę robić. Nie odzywałam się, czekając aż znów się odezwie.
-Halo? Faith, wyobraź sobie, kogo tu przed chwilą widziałam. Jakaś idiotka założyła kostium Batman'a, haha! Musisz to zobaczyć! -jej śmiech doprowadził mnie do szału. Tak bardzo chciałam, by ten dzień wreszcie dobiegł końca. Zrobiłam z siebie taką kretynkę, to był koszmar. Rozłączyłam się, decydując się na oddzwonienie do blondynki w następny dzień, kiedy będziemy mogły wszystko sobie wyjaśnić.
Za to jej akurat nie winiłam. Przecież nawet nie miała pojęcia że to byłam ja, na jej miejscu sama uważałabym to za zabawne. Ale nie chciałam jej bronić, nie zasługiwała na to.
Powracając do rzeczywistości, zdałam sobie sprawę, że cały czas stałam w miejscu. Pośpiesznym krokiem ruszyłam w drogę. Przechadzałam się po alejkach, lecz dbałam o to, aby było w nich chociaż kilka osób. Nie chciałabym zostać właśnie zauważona przez jakiś miejski gang, czy coś. Ale ej, w końcu jestem Batman'em, pomyślałam, kładąc rękę na broszurce z znakiem tamtego ''bohatera''.
Powoli zaczęłam rozpoznawać okolice. Nie miałam żadnych wątpliwości, gdy ujrzałam napis ''Honeymoon Avenue'' i strzałkę prowadzącą wprost do mojego bloku.
Wyciągnęłam kluczyki z małej torebki którą miałam ze sobą, otwierając mieszkanie.
Rozglądnęłam się niepewnie, upewniając się czy wszystko jest tak, jak to zostawiłam. Tłumaczyłam się, że po prostu jestem ostrożna lecz wiem, że chodziło o dzisiejsze wydarzenia. Wciąż się bałam.
Chwytając za klamkę w celu sprawdzenia czy drzwi zostały zamknięte, rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

Obudziły mnie krzyki z podwórka, szyba była zbyt drobna, by je uciszyć. Poczułam, jakby ktoś próbował trafić kamieniem prosto w okno mojej sypialni, lecz na szczęście kamień był za ciężki, i odbił się od ściany. Zdarzenie powtórzyło się kilka razy. W pół śnie, nieprzytomna, uchyliłam okno, by nakrzyczeć na dzieciaki z dzielnicy. Przetarłam oczy, by upewnić się, czy naprawdę nie śnię.

---
Ahoooola!
Jak wrażenia po rozdziale 2? Ja osobiście jestem z niego zadowolona i myślę, że wyszedł nam bardzo fajnie.
Tak tak, ''nam'' bo od teraz nie piszę już tego fanfic'a sama! Powitajmy Patrycję, która zdecydowała się na współpracę ze mną, yay! xx

CHCECIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ? NO TO CHCEMY TU HM, 10 KOMENTARZY:)







13 komentarzy:

  1. fajowe <3 bd czytać <3 zapraszam też do mnie : http://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. dawajcie nowy bo fajnie sie zapowiada i piszcie dluzsze

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc tak. Weszłam sobie z nudów na tego bloga i mszę przyznać że jest genialny :) Szkoda tylko że są 2 rozdziały bo mnie wciągnął:)
    Czekam na next i jeszcze raz, naprawdę fajny blog.
    Zapraszam do mnie i licze na komentarz;)
    http://onedirection1237.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczyłam link na fejsie i postanowiłam wejść. Muszę przyznać że jest całkiem ciekawy. Czekam na następny rozdział ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja koleżanka dała mi link na tego bloga. Naprawde fajnie sie zapowiada. Piszcie kolejne rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak na amatorki to całkiem nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać następnego rozdziału , oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawajcie nastepny :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie hjewnfjnfwjnfwjfb3jbf *.* <3 Next pisz :*
    http://thoughtful-fanfiction-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Obiecałam, że będę tu wpadać no i jestem! :D Hm.. Chyba za dużo naczytałam się książek, ale jak było takie zdanie, że nawet nie zauważyłam kiedy się ruszył czy coś w tym stylu to pomyślałam, ze wampir xd Lecę czytać nastepny rozdział ;3
    Pozdrawiam Klaudia :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale ekstra!! Naprawdę macie talent i strasznie się cieszę, że postanowiłyście pisać ten FF. Strasnie się cieszę na następny ♥

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o nie spamowanie. Jeśli komentujesz z anonima, podpisz się :)