Gdy weszłam do mieszkania usłyszałam jakiś cichy hałas. Cichy hałas? Co ja gadam? Odstawiłam zakupy na podłogę i w butach udałam się bardziej wgłąb pomieszczenia. Starałam się zachowywać jak najciszej. Do moich uszu dotarł również czyjś głos. Intruz prawdopodobnie kończył rozmowę telefoniczną, ponieważ nie miałam wątpliwości, że to co mówił, to "dobra, tak zrobię. Na razie". Próbowałam domyśleć się, skąd dochodziły te dźwięki. Przeanalizowałam rozkład mojego mieszkania i wywnioskowałam, że obcy znajduje się w sypialni. Po omacku weszłam do kuchni i uzbroiłam się w wałek do ciasta, ponieważ leżał najbliżej mnie. Było już całkiem ciemno, jedynym źródłem światła była lampa uliczna. Powoli, na palcach przemieszczałam się w kierunku sypialni. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Serce biło mi jak oszalałe, moja paranoja związana z Harrym powróciła. No bo, co jeśli to on? Co, jeśli znowu ma te swoje fazy? Nie chciałam sobie tego nawet wyobrażać. Podeszłam do drzwi i starałam się wyrównać oddech, który przez ten krótki czas zdążył przyśpieszyć kilkakrotnie. Położyłam lekko spoconą dłoń na gałce od drzwi. Miałam wątpliwości czy tam wchodzić. Mógł tam być ktoś o wiele gorszy od Harry'ego, a ja byłam uzbrojona tylko w narzędzie do wałkowania ciasta. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach, zastanawianie się zajęło mi kilka cennych sekund. W końcu przekręciłam okrągły odpowiednik klamki. Wszystko starałam się zrobić jak najszybciej. Kiedy tylko spostrzegłam, że w pokoju panuje ciemność, sięgnęłam wolną ręką do znajdującego się po prawej stronie drzwi włącznika światła. Gdy tylko go nacisnęłam po pokoju z prędkością światła rozlało się drażniące moje nieprzyzwyczajone oczy... światło. Co było w sumie logiczne, no bo... to światło. Nie zdążyłam nawet sprawdzić jak wygląda potencjalny złodziej, po prostu zamachnęłam się ręką z wałkiem w ręku. Najpierw usłyszałam jedynie świst powietrza.
-Faith! To ja! Dean!- znajomy głos dotarł do moich uszu. Zatrzymałam rękę zamierzającą przymierzyć się do drugiego ataku.
-Co? Wiesz, jak mnie przestraszyłeś?!- spojrzałam na jego przerażoną twarz i momentalnie zaczęłam się śmiać.
-Tak, bardzo śmieszne, a wiesz jak ty MNIE przestraszyłaś?- spytał oburzony.
-Hej, to ty zacząłeś.- zauważyłam. Od razu wszystko mu wybaczyłam. Gdyby tylko widział swoją minę...- Czyli to byłeś tylko ty, cały czas?
Dean pokiwał głową.
-A to tłuczone szkło, które słyszałam?- ręka chłopaka oderwała się od niego i wskazywał gdzieś za mnie. Instynktownie się odwróciłam. Moim oczom ukazała się leżąca na podłodze, potłuczona lampa. Ale to nie była byle jaka lampa, to była moja ulubiona. Gdy tylko zobaczyłam ją w sklepie, zakochałam się w niej.
-Nic mi się nie stało, a lampa i tak mi się nie podobała.- odezwał się Dean. Mogę się założyć, że moje oczy wyrażały czystą furię.
-Tak się składa, ze ta lampa była jedną z pierwszych rzeczy jakie tutaj miałam.- wiedziałam, że niedługo zaczniemy się droczyć, ale nieopisanie za tym tęskniłam.
Widząc, że chłopak nie myśli mi wcisnąć jakiejś riposty, postanowiłam zagadać pierwsza.
-Przyjechałeś wcześniej.
-Myślałem, że cię to ucieszy. -odpowiedział, albo raczej spytał, w każdym bądź razie to zabrzmiało jak pytanie.
-Nie, nie chodziło mi o to.- zaczęłam-Po prostu nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie.
Po tym zorientowałam się, że nawet się z nim nie przywitałam.
Gdybym rzuciła mu się na szyję, wyglądałoby to na strasznie sztuczne, a to ostatnia rzecz jakiej chciałam. Nasz związek miał być całkowicie naturalny, i tak zostanie.
Szczerze mówiąc, onieśmielił mnie, bo on jako chłopak powinien jakoś zadbać o powitania i w ogóle. Ale oczywiście, zamiast tego wolał sprawić mi niedoszły zawał.
-Faith... Przepraszam za to, że ci przeszkadzam w myśleniu, ale strasznie za tobą stęskniłem.
Oh.
-Też za tobą tęskniłam. Nawet nie wiesz jak. Tak wiele wydarzyło się podczas Twojej nieobecności. -moje kściki ust mimowolnie podniosły się ku górze.
-Tak? Cóż, musisz mi wszystko opowiedzieć, ale najpierw naprawdę muszę skorzystać z toalety. -jego wyraz twarzy doprowadził mnie do dampu.
-Jasne, leć. Jesteś głodny? -zadałam pytanie odchodzącemu już chłopakowi.
-Uh, tak! -usłyszałam jego głośną odpowiedź z drugiego końca mieszkania. Wow, był naprawdę szybki.
--------------------------------
A więc nowy rozdział! Mamy wielką nadzieję, że przypadnie wam do gustu, a co za tym idzie będziecie mieli motywację do komentowania! A jeśli wy komentujecie, to my mamy jeszcze większą motywację do pisania, taka reakcja łańcuchowa hueueue ;). Ale serio, jeśli nie ma komentarzy, to my się zniechęcamy, robimy to od niechcenia, a po głowie chodzą nam myśli "po co w ogóle się starać, jeśli i tak swoje zdanie wyrażą może z 3 osoby?". Tak więc jeśli tu jesteście, przeczytaliście i macie coś, czym chcielibyście się podzielić (oczywiście czymś związanym z tym opowiadaniem, nie reklamowaniem własnych), to piszcie! Ale równie dobrze może to być "ziemniak, łyżka, paznokieć, kibel" co chcecie hahah xD
Do następnego <3